Baza wiedzy


„Naprawić” dziecko

Wiele matek nie lubi odbierać swoich dzieci ze szkoły, z przedszkola, bo oprócz spotkania z dzieckiem po kilkugodzinnej rozłące czeka je rozmowa z wychowawczynią nt. zachowania syna lub córki.
Baza wiedzy


„Naprawić” dziecko

Wiele matek nie lubi odbierać swoich dzieci ze szkoły, z przedszkola, bo oprócz spotkania z dzieckiem po kilkugodzinnej rozłące czeka je rozmowa z wychowawczynią nt. zachowania syna lub córki.

Niech pani coś zrobi z naszym dzieckiem. Już nie dajemy sobie rady. Jak się nie poprawisz, wyślę cię do psychologa. Wychowawczyni powiedziała, że mam poszukać dla syna terapeuty.

 

Wiele matek nie lubi odbierać swoich dzieci ze szkoły, z przedszkola, bo oprócz spotkania z dzieckiem po kilkugodzinnej rozłące czeka je rozmowa z wychowawczynią nt. zachowania syna lub córki. Kogo pobił, czyje zabawki zniszczył, jakich reguł zachowania nie przestrzegał. Rodzice dostają wytyczne, na co mają zwrócić uwagę w relacjach z dzieckiem, kiwają grzecznie głową i potakują, a potem idą do domu rozwiązywać bieżące problemy. Zdarza się też, że mamy (zwłaszcza te niepracujące) z ulgą odprowadzają dziecko do przedszkola czy do szkoły, bo będą miały chwilę spokoju, by zrobić zakupy, posprzątać bez wrzasków, krzyków, awantur z ich ukochaną pociechą. Charakterystyczne, że wiele takich matek zwraca uwagę na to, że ich dziecko zachowuje się inaczej w obecności babci, inaczej w obecności ojca, a jeszcze inaczej, gdy znajdują się same z dzieckiem. Mówią nawet, że mąż im nie chce wierzyć, że z synem są takie kłopoty. Przecież mnie słucha, chyba przesadzasz.

Matki takie często czują się zagubione, czują rosnącą presję otoczenia (niech pani coś zrobi z dzieckiem, syn jest niewychowany), strach, że nie zdołają sprostać wymaganiom. Doświadczają samotności i niezrozumienia, bo przecież się starają, czują się słabe i bezradne.

Jest to sytuacja, w której bezwzględnie trzeba wesprzeć matkę. Obarczanie jej winą i krytykowanie osłabia i tak już nadwątlone poczucie kompetencji rodzicielskich i poczucie własnej wartości. I ni przynosi pożądanego skutku. Najlepszym pytaniem, które może usłyszeć kobieta zmagająca się z takimi trudnościami jest: Czy potrzebujesz pomocy? Czy pozwolisz sobie pomóc?

 

Większe zaangażowanie się partnera w opiekę nad dzieckiem, w budowanie więzi, relacji, stawianie granic jest bardzo ważne (a często dzieje się tak, że kłopoty z dzieckiem mają te kobiety, które sprawują opiekę nad swoją pociechą przez większość czasu w ciągu dnia i tygodnia), ale ważne jest też dostrzeżenie z jakimi problemami w emocjach i relacjach zmaga się kobieta.

 

Bardzo pomocne są tu warsztaty dla rodziców, spotkania z terapeutami, organizowane grupy wsparcia. Często okazuje się, że dopiero po urodzeniu dziecka kobieta, matka kontaktuje się z własnymi trudnymi emocjami, czasem traumami, brakiem miłości i bezpieczeństwa, których doświadczyła w dzieciństwie. Udział w takich warsztatach i spotkaniach terapeutycznych może znacząco pomóc matce oraz poprawić relacje z dzieckiem. Z takich warsztatów i innych form pomocy korzystają też ojcowie, szczególnie ci, którzy mają „z braku czasu” słabszy kontakt z dzieckiem, którzy relacje z synem czy córką sprowadzają do zakazów i nakazów, którzy mają przekonanie, że od zajmowaniem się dzieckiem jest kobieta.

 

Zdarzają się tez sytuacje, że mimo najlepszej relacji z dzieckiem, mimo ogromnego zaangażowania obojga rodziców dziecko wymaga pomocy specjalisty. I najlepiej, żeby do takiego specjalisty (neurologa, psychologa dziecięcego, psychiatry) trafiło jak najwcześniej, bo wtedy są większe szanse na skuteczną pomoc.
Nauczyciele często mówią, że dziecko sprawia kłopoty, że nie umie nawiązać relacji z rówieśnikami, że jest bardzo absorbujące, domagające się uwagi. Opowiadają o zachowaniach, które w wyraźny sposób odbiegają od zachowania innych dzieci. Bywa, że zgłaszają problem agresji dziecka.

 

Warto nie „odbijać piłeczki” i nie mówić, że w domu nie mają z dzieckiem kłopotu, że problem leży po stronie wychowawców w przedszkolu i nauczycieli w szkole. To szkoła jest od wychowywania. Jeśli wy (szkoła, przedszkole) nie wiecie, jak poradzić sobie z moim dzieckiem, to kto ma to wiedzieć. Może lepiej zabiorę dziecko z waszej placówki.

Warto więc słuchać informacji zwrotnych nauczycieli przedszkola, opiekunek żłobka, krewnych, przyjaciół, bo być może zaobserwują coś, co uwadze rodziców umyka. Szczególnie, jeśli taka informacja zwrotna jest faktycznie dzieleniem się obserwacjami na temat zachowania dziecka i niepokojącymi aspektami tego zachowania, a nie okazją do krytykowania matki.

 

O tym, czy dziecko wymaga specjalistycznej pomocy, decyduje specjalista. Zadaniem rodziców jest nie lekceważyć docierających sygnałów i umówić się na konkretne badanie (mogą być przydatne sugestie nauczycieli). Ale niezależnie od diagnozy specjalisty rodzicom potrzebne będzie wsparcie.

 

Czy to dlatego, że budowanie relacji z dzieckiem dla jednego z nich czy dla obojga jest trudne, czy dlatego, że doświadczają własnych, dziecięcych trudnych uczuć, czy też dlatego, że ich rodzicielstwo wystawione zostało na znacznie większą niż przeciętna próbę.

Elżbieta Byzdra-Rafa
16.01.2022

Niech pani coś zrobi z naszym dzieckiem. Już nie dajemy sobie rady. Jak się nie poprawisz, wyślę cię do psychologa. Wychowawczyni powiedziała, że mam poszukać dla syna terapeuty.

 

Wiele matek nie lubi odbierać swoich dzieci ze szkoły, z przedszkola, bo oprócz spotkania z dzieckiem po kilkugodzinnej rozłące czeka je rozmowa z wychowawczynią nt. zachowania syna lub córki. Kogo pobił, czyje zabawki zniszczył, jakich reguł zachowania nie przestrzegał. Rodzice dostają wytyczne, na co mają zwrócić uwagę w relacjach z dzieckiem, kiwają grzecznie głową i potakują, a potem idą do domu rozwiązywać bieżące problemy. Zdarza się też, że mamy (zwłaszcza te niepracujące) z ulgą odprowadzają dziecko do przedszkola czy do szkoły, bo będą miały chwilę spokoju, by zrobić zakupy, posprzątać bez wrzasków, krzyków, awantur z ich ukochaną pociechą. Charakterystyczne, że wiele takich matek zwraca uwagę na to, że ich dziecko zachowuje się inaczej w obecności babci, inaczej w obecności ojca, a jeszcze inaczej, gdy znajdują się same z dzieckiem. Mówią nawet, że mąż im nie chce wierzyć, że z synem są takie kłopoty. Przecież mnie słucha, chyba przesadzasz.

Matki takie często czują się zagubione, czują rosnącą presję otoczenia (niech pani coś zrobi z dzieckiem, syn jest niewychowany), strach, że nie zdołają sprostać wymaganiom. Doświadczają samotności i niezrozumienia, bo przecież się starają, czują się słabe i bezradne.

Jest to sytuacja, w której bezwzględnie trzeba wesprzeć matkę. Obarczanie jej winą i krytykowanie osłabia i tak już nadwątlone poczucie kompetencji rodzicielskich i poczucie własnej wartości. I ni przynosi pożądanego skutku. Najlepszym pytaniem, które może usłyszeć kobieta zmagająca się z takimi trudnościami jest: Czy potrzebujesz pomocy? Czy pozwolisz sobie pomóc?

 

Większe zaangażowanie się partnera w opiekę nad dzieckiem, w budowanie więzi, relacji, stawianie granic jest bardzo ważne (a często dzieje się tak, że kłopoty z dzieckiem mają te kobiety, które sprawują opiekę nad swoją pociechą przez większość czasu w ciągu dnia i tygodnia), ale ważne jest też dostrzeżenie z jakimi problemami w emocjach i relacjach zmaga się kobieta.

 

Bardzo pomocne są tu warsztaty dla rodziców, spotkania z terapeutami, organizowane grupy wsparcia. Często okazuje się, że dopiero po urodzeniu dziecka kobieta, matka kontaktuje się z własnymi trudnymi emocjami, czasem traumami, brakiem miłości i bezpieczeństwa, których doświadczyła w dzieciństwie. Udział w takich warsztatach i spotkaniach terapeutycznych może znacząco pomóc matce oraz poprawić relacje z dzieckiem. Z takich warsztatów i innych form pomocy korzystają też ojcowie, szczególnie ci, którzy mają „z braku czasu” słabszy kontakt z dzieckiem, którzy relacje z synem czy córką sprowadzają do zakazów i nakazów, którzy mają przekonanie, że od zajmowaniem się dzieckiem jest kobieta.

 

Zdarzają się tez sytuacje, że mimo najlepszej relacji z dzieckiem, mimo ogromnego zaangażowania obojga rodziców dziecko wymaga pomocy specjalisty. I najlepiej, żeby do takiego specjalisty (neurologa, psychologa dziecięcego, psychiatry) trafiło jak najwcześniej, bo wtedy są większe szanse na skuteczną pomoc.
Nauczyciele często mówią, że dziecko sprawia kłopoty, że nie umie nawiązać relacji z rówieśnikami, że jest bardzo absorbujące, domagające się uwagi. Opowiadają o zachowaniach, które w wyraźny sposób odbiegają od zachowania innych dzieci. Bywa, że zgłaszają problem agresji dziecka.

 

Warto nie „odbijać piłeczki” i nie mówić, że w domu nie mają z dzieckiem kłopotu, że problem leży po stronie wychowawców w przedszkolu i nauczycieli w szkole. To szkoła jest od wychowywania. Jeśli wy (szkoła, przedszkole) nie wiecie, jak poradzić sobie z moim dzieckiem, to kto ma to wiedzieć. Może lepiej zabiorę dziecko z waszej placówki.

Warto więc słuchać informacji zwrotnych nauczycieli przedszkola, opiekunek żłobka, krewnych, przyjaciół, bo być może zaobserwują coś, co uwadze rodziców umyka. Szczególnie, jeśli taka informacja zwrotna jest faktycznie dzieleniem się obserwacjami na temat zachowania dziecka i niepokojącymi aspektami tego zachowania, a nie okazją do krytykowania matki.

 

O tym, czy dziecko wymaga specjalistycznej pomocy, decyduje specjalista. Zadaniem rodziców jest nie lekceważyć docierających sygnałów i umówić się na konkretne badanie (mogą być przydatne sugestie nauczycieli). Ale niezależnie od diagnozy specjalisty rodzicom potrzebne będzie wsparcie.

 

Czy to dlatego, że budowanie relacji z dzieckiem dla jednego z nich czy dla obojga jest trudne, czy dlatego, że doświadczają własnych, dziecięcych trudnych uczuć, czy też dlatego, że ich rodzicielstwo wystawione zostało na znacznie większą niż przeciętna próbę.

16.01.2022

Inne artykuły

Spora dawka wartościowej wiedzy i inspirujących historii pacjentów!

23.03.2022
Czy istnieją negatywne emocje?
Każdą z podstawowych emocji wytworzyliśmy na przestrzeni tysiącleci w jakimś celu.
Czytaj
Call Now Button