Rodzice powinni być konsekwentni, w wychowaniu dziecka liczy się konsekwencja, jeśli nie będę konsekwentna, dziecko wejdzie mi na głowę. Nie mogę mu na to pozwolić, skoro przedtem zabroniłam, muszę być konsekwentna.
Wielu rodziców postrzega to słowo jako trzymanie się raz przyjętego zakazu lub nakazu. Najczęściej w błahej sprawie. Zawężanie znaczenia i rozumienia tego słowa do tak wąskiego zakresu prowadzi do wielu nieporozumień.
Zwraca też uwagę słowo „muszę” pojawiające się w wielu wypowiedziach. Wiele mam postrzega bycie konsekwentną jako przymus. I jest to przymus. Powodowany lękiem (dziecko wejdzie mi na głowę), przekonaniem, że tak właśnie postępuje dobra matka. Lęk przed krytyką, negatywną oceną kompetencji rodzicielskich. Dwu – trzyletnie dziecko urasta do rangi równego dorosłym przeciwnika, którego trzeba pokonać, wyegzekwować od niego, wymusić wykonanie nakazu. (Przecież ci powiedziałam, ze masz posprzątać pokój zanim wyjdziemy na spacer). Czasem ta walka trwa nawet parę godzin. Rodzice są zdenerwowani, wściekli, miota nimi lęk przed „oddaniem władzy” i ogromne poczucie winy, że robią krzywdę swojemu dziecku.
Postępowanie według przyjętych zasad, zgodnie z planem, spójne i przemyślane działanie, wytrwałość w dążeniu do celu.
Jeśli za cel przyjmiemy harmonijne wychowanie dziecka, szanowanie jego osoby, zaspakajanie potrzeb, wspierające stawianie granic i wytrwale będziemy dążyć do realizacji tego celu, to tak zdefiniowany cel rzuca inne światło na przytoczoną wcześniej awanturę o sprzątanie. Jeżeli rodzice wyegzekwują nawet owo posprzątanie pokoju, to czy przy okazji nie okażą niekonsekwencji w realizacji celów długofalowych. Bo czy nieposprzątany pokój to wystarczający powód by na dziecko krzyczeć, potrząsać nim, by zatrzymywać cała rodzinę na kilka godzin, a na obiecany spacer iść w minorowych nastrojach i za całą zaistniała sytuację (w tym samopoczucie dorosłych) obwiniać kilkulatka? Zawsze warto postawić sobie pytanie, czy w konkretnym postępowaniu liczy się przewidywany rezultat, czy raczej „autorytet” rodziców. Z wielka serdecznością wspominam chwile z dzieciństwa, gdy rodzice czy babcia odstępowali od żelaznej konsekwencji. Miałam za to przekonanie, że ważne, fundamentalne sprawy są niezmienne. Rodzice wiedzą, gdzie, na którym podwórku jestem, że nie nadużywam okazanego zaufania, nie kłamię… Może dlatego wolę takie rozumienie słowa konsekwencja.
Może warto mając na uwadze długofalowe cele poszukać innego rozwiązania. Np posprzątać wspólnie, zrobić ze sprzątania zawody, znacznie wcześniej zatroszczyć się o czystość. Małe dzieci często wymagają uwagi i obecności rodzica przy wielu „samodzielnych” czynnościach. Przyda się też żart, a nawet krótkotrwała rezygnacja z wymagania (można powrócić do tego po powrocie).
Słowo konsekwencja ma też drugie znaczenie.
Wynik, rezultat, skutek, następstwo działań bądź zdarzeń.
Jest to zarówno następstwo jakiś działań lub zdarzeń (Rzuciłeś w złości telefonem o ziemię, telefon się zniszczył. Nie odrobiłeś zadania – dostałeś ocenę niedostateczną), jak i ponoszenie konsekwencji własnych działań (rozlałeś wodę – zetrzyj. Wydałeś wydałeś tygodniówkę w jeden dzień – musisz do końca tygodnia obejść się bez kieszonkowego. Nie miałeś czasu przeczytać lektury – zrezygnuj z czasochłonnego grania na komputerze dopóki nie przeczytasz książki). Konfrontując dziecko z tak rozumianymi konsekwencjami, zwłaszcza jeśli chodzi o jego działanie, zawsze należy zobaczyć, czy dziecko rozumie istotę swojego działania i wynikłe skutki (może nie umieć gospodarować większą sumą pieniędzy, nie potrafi rozłożyć w czasie ilości tekstu do przeczytania) i czy potrafi udźwignąć przewidziane konsekwencje (wody wylało się zbyt dużo). Rolą rodziców jest wspieranie dziecka również w ponoszeniu skutków własnych działań, udzielanie niezbędnej pomocy i chwalenie za to, że podołało tym konsekwencjom.
Jest jeszcze konsekwencja wobec samego siebie i swojego postępowania, które ma być wzorem dla dziecka. Jeśli rodzice chcą, aby dziecko w przyszłości ich rozumiało i szanowało, to mogą nauczyć tego tylko poprzez okazywanie szacunku i zrozumienia. Jeśli chcą, aby ich dziecko wyrosło na pewnego siebie, radosnego, kreatywnego, zadowolonego z życia, przestrzegającego społecznych norm dorosłego, to muszą te wartości stosować zarówno w swoim życiu, jak i w relacjach z dzieckiem.
Zawężanie pojęcia konsekwencji może przynieść całej rodzinie więcej strat niż korzyści.